Witam,
Wykorzystując
wczorajsze dobre światło, zrobiłam sporo zdjęć. Między innymi tego oto piórnika.
Jest on w ciągłym użytkowaniu i sprawdza się rewelacyjnie. Mieści naprawdę dużo
przyborów.
Miałam
z nim jeden techniczny problem – zabezpieczając go lakierem, nieopatrznie
pomalowałam wgłębienie, w które wsuwane jest przykrycie. Wydawało mi się, że
lakier zasechł i stwardniał, więc gotowy piórnik zamknęłam i zostawiłam na
dłuższy czas. Jakie było moje zdziwienie, gdy chciałam wyjąć coś z niego, a
przykrycie nie chciało się ruszyć. Przykleiło się na mur beton i ani drgnęło.
Akcja ratunkowa z użyciem nożyczek, potem porządnego śrubokrętu nic nie dała (a
przynajmniej nie w moim wykonaniu). Dopiero silna, męska ręka zdołała zruszyć
oporny lakier. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było starcie papierem ściernym zarówno brzegów przykrywki, jak i zagłębień w piórniku. Po takiej
akcji reanimacyjnej mam nauczkę, aby uważać, gdzie maluję lakierem. Cóż,
człowiek uczy się na własnych błędach.
Tak piórnik wyglądał przed moimi działaniami.
A
poniżej dwa zdjęcia, na których w tle widać mgłę, która sprawiła mi wczoraj
problemy przy robieniu zdjęć. Naprawdę, to białawe tło to nie tylko efekt głębi
ostrości czy zabawy programem graficznym.
Miałam podobną "przygodę" ze skrzyneczką i tacą. Niestety, u mnie była to wada nie do naprawienia, bo miałam beznadziejny lakier, który nawet po wyschnięciu się kleił :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiłaś na taki kiepski lakier. Napracowałaś się, a w efekcie nic z tego nie wyszło. Przyznaję, że nigdy nie zwracałam większej uwagi, jaki lakier kupuję. Wystarczyła mi informacja, że jest matowy/błyszczący. Od teraz będę przykładać do tego większą wagę.
UsuńTo był lakier z klejem w jednym. Takie badziewie :/
Usuńświetny piórnik :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Spodobał mi się, więc zostawiłam na własny użytek. Do kompletu mam jeszcze doniczkę, w której przechowuję zapasowe tealight'y.
Usuń